Przestawiam artykuł autorstwa Jarosława Sobkowskiego, który ukazał się w Magazynie Częstochowa Gazety Wyborczej, 5 listopada 2017
źródło
Przed II wojną światową były przedmiotem objętym monopolem państwowym i częstym łupem pograniczników, którzy odbierali go przemytnikom. Po wojnie traciły na znaczeniu, stając się często dodatkiem do wydawanej reszty w sytuacji braku "drobnych”. Zapałki, bo o nich mowa, prowadziły też – niezauważalną dla wielu – akcję reklamową, edukacyjną, a nawet polityczną.
Etykiety z kolekcji Muzeum Produkcji Zapałek w Częstochowie
21 ZDJĘĆ
Etykiety z kolekcji Muzeum Produkcji Zapałek w Częstochowie Fot. Grzegorz Misiak
Najbardziej zatwardziali filumeniści (od greckich słów philéo – lubię i lumen – światło, ozdoba) posiadają zbiory etykiet zapałczanych, sięgające nawet pół miliona egzemplarzy. Zainteresowanie ich zbieraniem podobno sięga końca XIX w. i oczywiście najstarsze egzemplarze należą do najrzadszych i najcenniejszych. Z kolei w PRL etykiety zapałczane (obok znaczków pocztowych) stanowiły wyjątkowe urozmaicenie dla szarego otoczenia.